Nieudany związek
W
Ewangelii Mateusza 5:48 określono standard: „Bądźcie wy tedy doskonali,
jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest”. Jeśli Bóg nie będzie
tolerancyjny wobec osiąganego przez nas standardu niższego niż Jego
prawość objawiona w Jego słowie, nikt nie zostanie zbawiony. Każdy z
nas oczekuje, że Bóg okaże tolerancję wobec nieudanych prób osiągnięcia
tego najwyższego standardu. W kontekście małżeństwa, na przykład,
żadnej parze Chrystadelfian nie udaje się kochać nawzajem tak, jak
Chrystus kochał kościół. Tak jak osądzamy, tak naprawdę będziemy
osądzeni. Czy to nas nie przeraża? Powinniśmy bardzo ostrożnie okazywać tolerancję tym, którym nie udaje się osiągnąć tego standardu.
Zdolność odwdzięczenia się
Nasz
nieudany związek powinien być powiązany blisko z naszym powszechnym
doświadczaniem Bożego przebaczenia. Nigdy nie odwdzięczymy się Bogu za
to, co Mu zawdzięczamy. Zaledwie jeden grzech prowadzi do wiecznej
śmierci; popełniwszy grzech, nie możemy cię cofnąć i doświadczyć
ponownie minionych minut, godzin, dni czy lat, kiedy to go
popełniliśmy. Wszystko, co nam pozostaje to ufać Bożej łasce i wierzyć,
że Bóg anuluje skutki tego grzechu. Ponieważ darowane nam są długi,
których nigdy nie jesteśmy w stanie spłacić, uprasza się nas, byśmy
hojnie przebaczali naszym braciom znacznie mniejsze długi. Okazało się,
że człowiek posiadający mniejszą kwotę bardziej był skory zwrócić dług,
niż ten, który posiadał dużo. Ale zdolność naszych braci do spłacenia długu za ich grzechy nie jest kwestią, którą powinniśmy rozważać. Zapewne tego uczy przypowieść. Zdolność ludzi do wyrażania skruchy jest kwestią, której nie powinniśmy rozważać. Bóg nie rozważa naszej zdolności do odwdzięczenia się Mu – bo nie jesteśmy w stanie tego zrobić.
Szczere przebaczenie
Powinniśmy
przebaczać naszym braciom tak, jak Bóg nam przebacza (Ef 4:32). Bóg
wymazuje duchowy rejestr grzechu i nie dokonuje jakiegoś podsumowania,
które określa, czy można nam przebaczyć. Chrystus ‘szczerze’ przebaczył
dłużnikom w przypowieści. Szczerość tego przebaczenia nie sugeruje
procesu dokładnej kalkulacji przed jej wyrażeniem. Szczere przebaczenie
Boga dostrzegamy również w Psalmie 130:3: „Jeżeli będziesz zważał na
winy, Panie, Panie, któż się ostoi?”. Bóg nie „zważa” na grzech, tak i
nasza miłość do braci nie powinna chować w pamięci ich przeszłych
grzechów (1. Kor 13:5-7). Jeżeli odmawiamy obcowania z ludzi ze względu
na skutki przeszłych grzechów, których żałują, wówczas ‘zważamy’ na winę. Bóg nie postępuje z nami proporcjonalnie do rodzaju czy liczby popełnionych przez nas grzechów (Ps 103:7-12).
Prawdopodobnie
spotkasz brata, który będzie starał się przekonać cię, że należy
rozróżniać pomiędzy pewnymi kategoriami grzechów, dochodząc do wniosku,
że skruchę za niektóre grzechy należy wyrazić publicznie, a za inne
(np. wybuch gniewu) wystarczy wyrazić żal w samotności. Ale musisz
zastanowić się, czy istnieje jakiś biblijny dowód na poparcie tego.
Stopnie grzechu?
Piotrowi
trudno było uporać się z ideą, że stopień czy ilość grzechów nie jest
istotna. Ale „77” razy wskazywało, jak bardzo się mylił. Nawet jeśli
skrucha wyrażona przez brata wydaje się na ludzki rozum
nieprawdopodobna (490 razy w ciągu dnia wymaga trochę wiary), wciąż
musimy dla niego zachować przymierze łaski. Zauważ, że wymagane było
tylko słowne wyrażenie skruchy – a Pan powiedział, że przebaczający
miał je zaakceptować, a nie domagać się fizycznego dowodu
‘zaniechania’. Grecki odpowiednik skruchy posiada złożone znaczenie –
‘myśleć inaczej potem’. Skrucha zasadniczo oznacza zmieniony stan umysłu,
dlatego trudno osądzić, czy istnieje w sercu drugiej osoby. Ponieważ
nasza natura jest grzeszna bezustannie potrzebujemy łaski i otrzymujemy
łaskę w każdej sekundzie naszej egzystencji. Często w Starym
Testamencie mówi się o Nowym Przymierzu jako o „łasce” i / czy
„prawdzie”. Jeśli tkwimy w tym Przymierzu, stale dostępujemy łaski /
miłosierdzia. Łaska nie jest czymś danym nam na kilka chwil, kiedy
modlimy się o przebaczenie. Trwa bezustannie. Żyjemy w niej. Jeśli to
docenimy nie będziemy postrzegać aktu przebaczania innym jako
okazjonalnej ‘darowizny’, będziemy okazywać im łaskę bezustannie tak,
jak Bóg czyni to w odniesieniu do nas.
Niektórzy
wydają się myśleć, że grzeszymy tylko okazjonalnie, a następnie
wyrażamy skruchę i otrzymujemy łaskę. Takie myślenie lekceważy poziom
naszej grzeszności i naturę przymierza zawartego z Bogiem. Przymierze z
Bogiem trwa nawet pośrodku naszego grzechu tak, jak trwało przymierze
Izraela, dopóki nie zostało zerwane. Podobnie pani Bloggs jest ciągle
panią Bloggs kłócąc się zażarcie z panem Bloggs. Nie możemy wykluczyć
innych z przymierza zawartego z Bogiem. Wszystko, co możemy uczynić to
nalegać na trzymanie się reguł niektórych podstawowych doktryn, które
obejmują przymierze. Każdy, kto odrzuca nauki tworzące przymierze,
powinien być wyłączony ze wspólnoty, ponieważ odmawia przyjęcia
zasadniczych nauk, które składają się na to przymierze. Ale każdemu,
kto zawarł przymierze z Bogiem, musimy okazywać przymierze ciągłej
łaski, jaką Bóg okazuje nam.
Surowy nauczyciel?
Bóg
nie jest surowym nauczycielem o miękkim sercu, który mówi: „Daruję ci
tym razem, ale nie pozwól, bym złapał cię ponownie”. On wie, że złapie
nas znowu i my o tym wiemy. Jego łaska jest niezmienna, ale jeśli mamy
doświadczyć jej w przyszłości, należy wyznać grzech i uznać, że żyjemy
na Jego łasce. Kiedy przyjmujemy chrzest, wstępujemy w Chrystusa. Bóg
uznaje nas za doskonałych tak jak Chrystus. Bóg przypisuje nam przez
Chrystusa Swoją własną prawość, chociaż nie jesteśmy doskonali pod
względem posłuszeństwa Jego przykazaniom. Jest to podstawa
usprawiedliwienia przez wiarę raczej niż z racji samego posłuszeństwa i zaniechania grzechu. W perspektywie
już jesteśmy zbawieni, wszystkie nasze przyszłe grzechy zostały, w
perspektywie, odpuszczone podczas chrztu. Natychmiast przyznano nam
miejsce u boku Chrystusa. Tak jak Bóg traktuje nas, tak powinniśmy
traktować się nawzajem, my także powinniśmy patrzeć wzajemnie na siebie
tak, jakbyśmy byli doskonali: „...odpuszczając sobie wzajemnie, jak i wam Bóg odpuścił w Chrystusie” (Ef 4:32). Paweł nie mówi, że powinniśmy odpuszczać tak, jak Chrystus nam odpuszcza.
My odpuszczenie otrzymaliśmy przy chrzcie, potęga grzechu w naszym
życiu została pokonana przez chrzest w śmierć Chrystusa, która
zniszczyła zło. Dlatego każdy ochrzczony w Chrystusa nie jest sługą
grzechu, chyba że opuści Chrystusa. Oczywiście, wiemy, że w praktyce
ciągle grzeszymy. Ale nasz duchowy człowiek jest w Chrystusie, Bóg
patrzy na tę stronę nas, a nie na zło w nas tkwiące. Nie potrafimy
zniszczyć tkwiącego w nas zła – jego zniszczeniem jest śmierć (Rz
6:23). Naturalny człowiek nie potrafi podporządkować się słowu Bożemu
(Rz 8:7; Ga 5:17,18; Jk 3:8). Bóg żąda rozwoju duchowego człowieka,
którego zrównoważone życie pokazuje, że nowy człowiek jest zasadniczo
bardziej ‘nami’ niż stary człowiek. Tak, jak Bóg gorliwie spogląda na
nowego człowieka w nas, tak i my powinniśmy dostrzegać nowego człowieka
w naszych braciach. Zauważ, że niegodziwi w Ew. Mateusza 25:42-45
zostali potępieni raczej za to czego nie zrobili, niż za to, co uczynili.
Skrucha: czy i kiedy
Jeśli zamierzamy odpuścić raczej konkretne przewinienie niż okazać przymierze łaski, musimy być w stanie określić, kiedy ktoś wyraził skruchę. Musimy dokładnie rozważyć pytanie: ‘Czy możemy wiedzieć, kiedy ktoś wyraził skruchę?’. Jeśli odpowiedź brzmi ‘Tak’,
wówczas osądzamy na podstawie tego, co zewnętrzne. Twierdzimy, że nasza
ocena czyichś duchowych starań jest ostatecznie prawidłowa. Bardziej
rozważny Chrystadelfianin powiedziałby: ‘Czasami’. Ale jeśli to
prawda, przyjmujemy, że posiadamy pewne kryteria, które decydują o tym,
czy ktoś wyraził skruchę. Ale czy istniej jakiś biblijny dowód
pozwalający jasno określić te kryteria? Dlatego trudno jest uniknąć
wniosku: ‘Nie, nie wiemy, kiedy ktoś wyraził skruchę’. Skrucha musi poprzedzać chrzest, bez niej chrzest może być nie ważny; ale skąd mamy wiedzieć
kiedy i czy kandydat czuł skruchę? Większość z braci przeprowadzających
rozmowy z kandydatem do chrztu przyjmuje, że nie potrafią określić
kiedy i czy wyrazili skruchę – dlatego w rozmowie poprzedzającej
chrzest rzadko pada pytanie: ‘Czy wyraziłeś skruchę?’. Przykazanie
Pana, by przebaczać 490 razy dziennie (Mt 18:22) z pewnością uczy, że
nie jesteśmy w stanie ocenić szczerości skruchy; wszystko, co możemy
zrobić to przebaczyć.
Skrucha + zaniechanie = przebaczenie
Często
dowodzi się, że ‘Możemy wybaczyć, jeśli wyrazisz skruchę i zaniechasz
swego grzechu’. Brzmi to bardzo przekonująco, jeśli dotyczy jakichś
powszechnych grzechów. Ale jeśli zamierzamy uczynić z tego równania
ogólną zasadę rządzącą wspólnotą, wówczas musimy stosować ją stale.
Możemy przebaczyć bratu tylko wtedy, gdy widzimy, że zaniechał on swego
grzechu. Jeśli odniesiemy tę zasadę do każdego grzechu, wówczas
stworzymy społeczność, w której nie maksymalnie „znoszą jedni drugich w
miłości”; społeczność, gdzie każdy przystawia broń do głowy brata,
dopóki ten nie odstąpi od swoich słabości.
Grzechom
takim jak okazjonalne picie, zdenerwowanie, kwestia małżeństw
decydujących się na ostateczną separację itp., Chrystadelfianie
(ogólnie) nigdy nie powiedzą: ‘Nie możemy ci przebaczyć dopóki nie
zmienisz swego postępowania’. Zamiast tego, zawsze obecny jest duch
tolerancji i wybaczenia tak, jak Bóg pomija nasze ukryte błędy.
Dlaczego więc stosować zasadę ‘Nie ma przebaczenia bez odstąpienia od
grzechu’ do pewnych dziedzin życia, a nie do wszystkich? Wszyscy
grzeszymy, żałujemy – i robimy tak samo! Wszyscy zmagamy się z tak samo
powtarzającymi się błędami – i błądzimy. Czy naprawdę istnieje taka
różnica pomiędzy indywidualnymi i powszechnymi grzechami? Zawsze
powinniśmy rozważać nieprzepartą gorliwość Boga, by cierpliwie
doprowadzić do skruchy. Rozdział 15. Ewangelii Łukasza zawiera dwie
przypowieści odnoszące się do skruchy, gdzie uzdrowiony grzesznik w
rzeczywistości nie jest skruszony – o zgubionej owcy i o zgubionym
groszu. Pan szuka ich, aż odnajduje; żaden z nich właściwie nie
żałuje i nie szuka powrotu. Rzeczywiście, grosz jest przedmiotem
martwym, nie może żałować. Przede wszystkim winą kobiety było, że
moneta zaginęła. Z pewnością są to przykłady hiperboli – przesadnego
wyolbrzymienie dla podkreślenia czegoś. To nie wina Pana, że błądzimy.
Ale w tej przypowieści mówi tak jakby była dla podkreślenia, że
Jemu bardzo zależy na naszym powrocie do Niego. Podobnie Jahwe
porównuje Siebie do bezwartościowego męża, który porzucił Swą ukochaną
żonę Izrael (Iz 54:6). Oczywiście powinniśmy wykorzystać naszą wolną
wolę i wyrazić skruchę, ale Pan porównuje nas do przedmiotów, które nie
potrafią wyrazić żalu i nie są skruszone, aczkolwiek wszystkie zostają
przywrócone dzięki bezustannym poszukiwaniom Pana i pastoralnej trosce.
Porównaj to z komentarzem Piotra, który mówi, że wywyższenie Pana miało
dać ludowi Bożemu możność upamiętania, nie tylko odpuszczenia
(Dz 5:31; 11:18 por. 2. Tm 2:25). Taki jest wymiar Jego przebłagania za
ludzi; nie tylko umożliwić odpuszczenie, ale pokazać Jego niezrównaną
łaskę jeszcze bardziej przez przyznanie upamiętania ludziom. W
świetle tego pozostaje otwarte pytanie: jak duży kredyt możemy wziąć
osobiście za naszą skruchę. Nie wszyscy zgubieni grzesznicy powrócą,
ale Pan mówi tak, jakby zawsze czekał, w każdym przypadku, aż powrócą.
Te wszystkie hiperbole mają uczyć o ogromnym wymiarze Jego pragnienia
odzyskania zguby. W świetle tego – kim zatem jesteśmy, by kwestionować
czy brat właściwie upamiętał się czy nie, skoro mówi, że tak i okazuje
to do pewnego stopnia?
Przeciwko Bogu i ludziom
Z
pewnością istnieje różnica pomiędzy słabym bratem grzeszącym przeciwko
zborowi, a grzeszącym przeciwko Bogu. Łukasz 15:18,21 wskazuje, że
istnieje różnica. Oczekuje się, że będziemy przebaczać sobie nawzajem
tak, jak Bóg przebacza nam – ale nie znaczy to, że odpuszczając sobie
nawzajem, dzieje się to w imieniu Boga. Jeśli tak, to nasze decyzje
nakazują Bogu, jaka powinna być Jego. W zamian, odwrotność musi
zadziałać, Boża reakcja wobec nas powinna określać naszą reakcję
względem naszego błądzącego brata. Co może, albo nie stanowić
ostateczną prawdę, że Bóg odpuści nam tylko wtedy, jeśli upamiętamy się
i zaniechamy nasze grzechy. Ale wydaje się, że nie ma biblijnego
dowodu, który pokazuje, że nasze przebaczenie innym powinno być
dokonywane na tej podstawie. Przebaczamy innym na podstawie tego, jak
Bóg przebacza nam i okazuje miłosierdzie wobec naszych bezustannych
niepowodzeń. Ale podstawa Bożego odpuszczenia naszym braciom jest inna
– skupiona jest na wierze danej osoby w krew Chrystusa. Nie pytamy
naszego słabego brata, czy wierzy w zwycięstwo krzyża Kalwarii, zanim
mu przebaczymy.
Przebaczenie bez upamiętania?
Wrażliwy brat czy siostra uzna, że często dostępujemy przebaczenia bez określonego odstąpienia od grzechu – dlatego powinno to cechować naszą reakcję na grzechy innych. Poniżej podane są na to dowody:
– Dawid modlił się o odpuszczenie „ukrytych błędów” (Ps 19:13)
– za które w szczególny sposób nie wyrażamy skruchy, które jednak
pozostają grzechami w oczach Boga. Każdy grzech jest grzechem – grzechu
nie określa się według naszej świadomości o nim (jako dowód Mojżeszowej
ofiary pokutnej). Jeśli nie zgadzamy się, że odpuszczane są nam
grzechy, za które w specjalny sposób nie wyrażamy skruchy i nie
odstępujemy od nich, wówczas musimy stwierdzić, że właściwie znamy
każdy z naszych grzechów oraz że zaledwie jeden grzech, którego nie
żałowaliśmy, zamknie nam drogę do zbawienia. Nikt z nas nie posiada
samopoznania, ani zrozumienia Bożej prawości, by być pewnym, że znamy
każdy z naszych grzechów. Tylko obłudnicy mogą twierdzić, że wyznali
każdy ze swoich grzechów. Mamy więc polegać na zbawieniu przez łaskę –
wierząc, że odpuszczone nam będą popełniane grzechy, których nie
rozpoznajemy. Jeśli mamy nadzieję na nieograniczone odpuszczenie bez
wyrażania specyficznej skruchy, wówczas nie powinniśmy ustanawiać
zasady, że nigdy nie odpuścimy naszemu bratu dopóki zewnętrznie nie
okaże skruchy.
–
Ojciec przebaczył marnotrawnemu synowi zanim pojawił się
jakiekolwiek bezpośredni dowód upamiętania – tylko ogólne wyrażenie
żalu. Zaprawdę, wydaje się, że sam fakt iż syn pragnął powrócić do domu Ojca był wystarczającą gwarancją przyjęcia go – i zabicia tucznego cielęcia.
– Musimy błogosławić / przebaczać tym, który nas prześladują
(Rz 12:14; błogosławieństwo i przebaczenie są blisko powiązane w
Piśmie). Wyraźnie należy tak uczynić, nie czekając aż prześladowca
przestanie czy wyrazi skruchę.
– Pan widział związek pomiędzy sposobem, w jaki grzesznica
całowała stopy Jego, a sposobem , w jaki „bardzo miłowała” (Łk
7:45,47). Przytoczył wówczas przypowieść o niej i o Szymonie
faryzeuszu. Chodziło Mu o to, że oboje winni byli Mu pieniądze, a On
darował dług, ale oczekiwał od nich właściwej reakcji. Jednak nie ma
dowodu na to, że Szymon wyraził skruchę zanim mu odpuszczono.
– Mamy przebaczać osobie, która ‘wyraża skruchę’ 490 razy na
dzień za ten sam grzech. Całkiem jasne jest, że skrucha ich nie jest
szczera. Aczkolwiek my wciąż mamy przebaczać.
– Pan modlił się o przebaczenie dla żołnierzy ponieważ „nie
wiedzą, co czynią”. Fakt, że prosił o odpuszczenie im wskazuje, że
winni byli grzechu, chociaż nie byli go świadomi – i dlatego się nie
upamiętali. Jak mogli żałować, że ukrzyżowali Chrystusa, skoro
właściwie to zrobili? Mogli żałować zrobienia tego, do czego zostali
zmuszeni ze względu na okoliczności, w jakich się znaleźli. Chrystus
wiedział więc, że odpuszczenie jest możliwe bez określonego wyrażenia
skruchy i zaprzestania. Odpowiedź: ‘Ale odnosi się to tylko do grzechów
nieświadomych!’ jest niestosowna – postawa Chrystusa nadal obala
hipotezę, że odpuszczenie można otrzymać tylko odstępując od grzechu.
– Bóg odpuszcza ludziom na podstawie ich wiary
w krew Chrystusa i związkiem z nią przez chrzest; „nie dla uczynków
sprawiedliwości, które spełniliśmy” (Tt 3:4-8). Bożą podstawą zbawienia
nie są uczynki. Musimy zachować ostrożność, by nie naciskać na
‘zaniechanie’ grzechów w terminach fizycznych do tego stopnia, że
głosić będziemy usprawiedliwienie z uczynków. Tylko jeden grzech –
jakikolwiek – sprowadza śmierć. Żadne odstąpienie od tego grzechu nie
zmieni tego wyroku. Bożym sposobem ucieczki dla nas jest bycie w
Chrystusie i spogląda On na nas tak, jakbyśmy byli Chrystusem,
przypisując nam doskonały charakter Chrystusa. Dlatego zaniechanie
grzechu nie jest samo w sobie podstawą zbawienia, jest nią raczej wiara
w Chrystusa. Oczywiście szczera wiara okazywana jest w uczynkach. Ale
nikt z nas nie posiada takiego stopnia wiary, jaki mieć powinien,
dlatego nikt z nas nie spełnia takiej ilości czy rodzaju uczynków,
jakie powinien. Nalegać, by ktoś okazywał swoją wiarę w określonych
uczynkach, np. pewne zmiany w stanie cywilnym, to nalegać na
bezpośredni, dający się określić związek pomiędzy wiarą i szczególnym
rodzajem uczynków, do których ta wiara prowadzi. Aczkolwiek nie
jesteśmy tak surowi wobec samych siebie. Wiara i uczynki każdego z nas
są dalekie od doskonałości. Z pewnością jednym z największych wyrazów
wiary w dziele Chrystusa jest pragnienie łamania chleba. Ale właśnie
tego odmawia się tym, którzy przyznają się do zmagań z wiarą w ich
odkupiciela.
–
Człowiekowi, o którym mowa w Ew. Mateusza 18:26, odpuszczono
jego dług ze względu na jego pragnienie, by ten dług spłacić, chociaż w
rzeczywistości nie mógł tego zrobić. Grzech może, w pewnym sensie,
pozostać nie naprawionym, może jedynie zostać ukryty. A od tego
człowieka oczekiwano wniosków z doświadczonego przez niego odpuszczenia
w kontakcie z jego bratem.
– „Grzech jest naruszeniem zakonu”. Dlatego każdy z nas do
pewnego stopnia żyje w grzechu. Potrzebujemy oczyszczenia z naszej
własnej natury, której nie możemy się wyrzec. Brat może palić, dla
niego każde pociągnięcie może być grzechem, ponieważ potępia go własne
sumienie. Nie ma związku fakt, że przymykamy oczy na jego słabość i
tolerujemy go we wspólnocie. Ponownie, niekonsekwencją jest tolerowanie
brata, który przyznaje, że jakiś aspekt jego życia jest ‘grzeszny’, a
nie tolerowanie brata zmagającego się z trwałym duchowym problemem w
innej dziedzinie. Czy możemy dowieść, że oczekuje się od nas
rozpoznawania stopni wzajemnych grzechów? A jak możemy dowieść, że np.
gniew jest lepszy czy gorszy od jakiegokolwiek innego rodzaju słabości?
Z
powyższych uwag powinno wynikać, że równanie ‘przebaczenie = skrucha +
zaniechanie’ jest niewłaściwe w takiej formie. Od góry do dołu jest
nieprawdziwe. Nawet jeśli jest prawdziwe względem Bożego przebaczenia
nam, czy pozostaje prawdziwe w odniesieniu do naszego przebaczania
innym? A gdzie dowód na to, że powinniśmy powstrzymywać się od
wspólnoty z kimś, komu nie potrafimy przebaczyć?
Dwa standardy?
Musimy
uznać, że Bóg ustanawia ostatecznie wysoki standard, ale gotów jest
przyjąć osiągany przez nas niższy standard. Wszyscy okazujemy
nieposłuszeństwo tym samym przykazaniom Chrystusa dzień po dniu i
godzina po godzinie. Ale posiadamy mocną nadzieję na zbawienie. Dlatego
posłuszeństwo przykazaniom nie jest jedynym wymogiem do osiągnięcia
zbawienia. „Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski
doskonały jest” (Mt 5:48) – nikt z nas nie spełnia tego warunku, jeśli
chodzi o nasze posłuszeństwo. Można być nieposłusznym wobec przykazań
Chrystusa każdego dnia i osiągnąć zbawienie. Jeśli twierdzenie to jest
fałszywe, wówczas zbawienie możliwe jest tylko wtedy, gdy osiągniemy
moralną doskonałość Boga, co jest niemożliwe.
Jeśli
Bóg toleruje nieposłuszeństwo wobec przykazań Chrystusa (na podstawie
naszej wiary w przebłaganie), jak możemy zdecydować, które z przykazań
uznamy za przekroczone przez naszego brata, i za które z nich
wykluczymy go ze wspólnoty? Skoro nie potrafimy rozpoznać stopnia
grzechu, trudno mówić, że niektóre przykazania są ważniejsze od innych.
W
biblijnych naukach dotyczących małżeństwa zawartych w 1. Liście do
Koryntian 7, ciągle przedstawiany jest zestaw idealnego standardu, przy
akceptacji niższego. Ukazany jest przez kilkakrotne użycie słowa
„jeśli...”we fragmentach:
– Lepiej się nie żenić: „A jeśli się ożeniłeś, nie zgrzeszyłeś” (w. 28).
– Podobnie „jeśliby” pojawia się w. 10,11; „...ażeby żona męża nie opuszczała, a jeśliby
opuściła...”. Dlatego separacja jest tolerowana przez Boga jako
ustępstwo wobec ludzkich słabości, pomimo że dotyczy życia, które
niechybnie pociąga za sobą trwałe naruszenie przykazań.
– Lepiej dla wdów nie wychodzić ponownie za mąż, ale jeśli
wyjdą, będzie to zaakceptowane (1. Kor 7:39,40; 1. Tm 5:11).
– Tą sama zasadę ‘dwóch standardów’ znajdujemy w innych
miejscach Listu do Koryntian. Mięso składane w ofierze bałwanom, było
tylko zwykłym mięsem, ale Paweł w tej kwestii idzie na ustępstwo
ludziom o słabym sumieniu (1 Kor 8).
– Podobnie w 1 Kor 9:12 Paweł mówi, że mógłby poprosić zbór w
Koryncie o finansowe wsparcie, ale decyduje się tego nie robić. Wybrał
lepszą z dwóch opcji.
– Posiadający dar mówienia językami powinni używać go do
moralnego budowania innych, przemawiając publicznie w sposób
zrozumiały. Ale Paweł gotów był pozwolić Koryntianom na mówienie w
językach do samych siebie (1. Kor 14:28), chociaż wydaje się to
przeciwne do treści jego poprzednich objaśnień idealnego wykorzystywania tego daru.
– 1. Kor 12:31 – 13:12 sugeruje, że Paweł stał w obliczu
ważniejszego wyboru pomiędzy służbą miłości i pisania, a wyborem
niższego rzędu wykorzystywania darów Ducha. Porównaj to z wyborem,
jakiego dokonał w Liście do Filipian 1:21-26: mógł rozstać się z
życiem, ale wybrał ważniejszą, trudniejszą i duchowo bardziej ryzykowną
opcję życia przez kolejnych kilka lat, aby umacniać swoich braci.
Były
to ustępstwa wobec słabości i powinniśmy odzwierciedlać je we
wzajemnych kontaktach, co nie znaczy oczywiście, że ostatecznie nigdy
nie ‘określamy granicy’ w podejmowaniu decyzji w zborze jeśli chodzi o
wspólnotę.
Duchowa ambicja
Nie
zaprzeczamy, że Bóg nie ocenia zasad. Fakt, że Bóg zaakceptuje niższy
standard nie powinien skłaniać nas do polegania na tym fakcie, ale
raczej obudzić w nas ambicję do osiągania wyższego standardu, który
bardziej Go zadowala. 1. Kor 7 pokazuje, że Bóg zaakceptuje niższy od
idealnego standard w związkach małżeńskich, stanowiących tę dziedzinę
życia zboru, która zwykle budzi największe podziały. Także w Starym
Testamencie znajduje się taki precedens. Abraham za swojego życia
podlegał wzorcom określonym w Edenie, niż tym określonym w zakonie
Mojżeszowym. Wzorzec małżeństwa w Edenie był wzorcem Chrystusowym.
Aczkolwiek Abraham był w związku z Hagar, Jakub miał dwie żony.
Niestosownie
jest dowodzić, że tolerowano takie ‘niezgodności’ zanim weszło w życie
nowe przymierze. Moralne zasady Boga nie zmieniły się z chwilą śmierci
Chrystusa na krzyżu, kiedy nowe przymierze weszło w życie. Zmiana
pomiędzy tymi dwoma przymierzami może wydawać nam się bardziej
dramatyczną niż była. Oba wyrażają tę samą zasadę na różne sposoby.
Najwspanialszą cechą Boga jest Jego miłosierdzie i chęć czynienia
ustępstw wobec ludzkich słabości, przy jednoczesnym utrzymaniu w mocy
Swojej prawości. I to pozostaje niezmienne w obu przymierzach.
Poszukiwanie Boga
Często przypomina się nam w księgach proroków, że duchowe życie polega na szukaniu
Boga. Mamy szukać Jego oblicza (Ps 24:6; 27:8), którego nie można
oglądać (Wj 33:20). Faktycznie dlatego odnalezienie oblicza Boga w tym
podstawowym sensie jest nieosiągalne w tym życiu, ale całe nasze
śmiertelne życie powinno trwać w duchu poszukiwania ostatecznej
doskonałości. Poszukiwanie Boga często określane jest w księgach
proroków jako zaniechanie naszych grzechów i pragnienie bycia
doskonałym (Am 5;5,8,14,15). Nikt z nas nie odnosi całkowitego sukcesu
poszukując Boga, dlatego nikt z nas nie jest w stanie całkowicie zaniechać wszystkich swoich grzechów.
Tym, co jednoczy nas we wspólnocie jest fakt, że wszyscy poszukujemy
tego samego Boga, realizacji tej samej prawości w naszym życiu (So
2:3). Raczej to nas jednoczy, a nie to, że wszyscy jesteśmy prawi. Z
tymi, którzy szukają zła nie dzielimy wspólnoty; z tymi, którzy
zmierzają w życiu do zła, którzy nie doceniają Bożej prawości. Jest
wiele osób zmagających się z problemami małżeńskimi, które sprawiły, że
cenią i szukają szczerej prawości intensywniej niż wielu z nas. Znowu,
wydaje się, że nie ma powodu by wyróżniać jeden szczególny aspekt
poszukiwania prawości i robić z niego wskaźnik ogólnego kierunku w
życiu wierzącego. Jeśli para jest np. w separacji, jeśli brat
okazjonalnie nadmiernie pije, nie upoważnia nas to do twierdzenia, że
szukają zła raczej niż prawości.
Wydaje się, że nie ma powodu by sądzić, że powinniśmy zerwać wspólnotę z kimś, kto w dostateczny sposób nie szuka Pana, jeśli przyjmiemy, że nie szuka zła.
Upamiętanie się i poszukiwanie Boga wiążą się; tym samym odbudowa
Izraela miała miejsce wtedy, gdy szukali Boga i (np.) upamiętali się
(Jr 29:12-14). Aczkolwiek, dobrze jest myśleć, że Izrael w owym czasie
nadal był duchowo słaby; niektórzy z nich pragnęli szukać
prawości, a Bóg to zaakceptował. Związek pomiędzy upamiętaniem się i
poszukiwaniem Boga znaczy, że wykluczano ze wspólnoty tego, kto nie
upamiętał się w dostateczny sposób, czyli wykluczano ich, bo nie
szukali Boga w wystarczający sposób. Nasuwa się myśl, że reszta z nas
poszukuje Boga w zadowalający sposób – dlatego Go znajduje. Jest to
czysta obłuda. Na zakończenie, Bóg pragnie byśmy szukali Go, ale ten proces poszukiwania nie zakłada całkowitego upamiętania się i zaniechania grzechu.